„Wizytówka” na sesji
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 9202 razy
- Wydrukuj
Rada miejska „wyraziła wolę zakupu” terenu, na którym znajduje się stary dworzec PKS. Nie obeszło się jednak bez kontrowersji.
Stary dworzec grójeckiego PKS, który został zamknięty 5 lat temu, stanowi osobliwą „wizytówkę” Grójca. Różowy budynek z drewnianymi płytami wstawionymi w miejscu drzwi i okien szpeci centrum miasta. Zapewne niejeden mieszkaniec, patrząc na obiekt, zastanawia się, czemu jeszcze nie został zburzony.
Na przeszkodzie MPZP
Kwestia zburzenia obiektu nie jest jednak taka prosta. Budynek jest bowiem w stosunkowo dobrym stanie technicznym, a jego właściciel, spółka PKS Grójec, planował utworzyć w nim punkt handlowo-gastronomiczny. Ostatecznie do tego nie doszło, choć przewoźnik zawarł nawet w tej sprawie umowę z popularną siecią piekarni. Okazało się bowiem, że na produkcję pieczywa w tym miejscu nie zezwala Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP).
W listopadzie 2017 roku Wiesław Celejewski, prezes PKS Grójec, spotkał się z ówczesnym burmistrzem Jackiem Stolarskim oraz radnymi. Zaapelował do grójeckich władz o dokonanie takiej zmiany MPZP, by w starym dworcu mogła funkcjonować piekarni. Jednak samorządowcy nie poszli na rękę PKS-owi. Jak nieoficjalnie wiadomo, wpływ na taką decyzję miały wydarzenia sprzed kilku lat. Ale o tym za chwilę…
Zielone światło
Na rozbiórce dworca zależy grójeckiemu samorządowi. Nie dość, że obiekt wygląda mało estetycznie, to teren, na którym się on znajduje, być może przydałby się gminie przy rewitalizacji parku i rozbudowie Grójeckiego Ośrodka Kultury. Tym bardziej, że samorząd jest właścicielem sąsiednich działek.
Kwestia ewentualnego wykupu terenu, na którym znajduje się dworzec, została poruszona na sesji zwołanej na 24 lutego. Doszło do tego za sprawą przewodniczącego rady miejskiej Karola Biedrzyckiego, który do programu obrad wniósł uchwałę w sprawie wyrażenia woli zakupu przez gminę Grójec placu, na którym stoi budynek. Jak argumentował, ta uchwała byłaby „zielonym światłem” dla burmistrza Dariusza Gwiazdy na rozpoczęcie negocjacji z PKS-em w sprawie ceny i warunków nabycia nieruchomości przez grójecki samorząd (uchwała nie jest zobowiązaniem do zakupu, lecz jedynie do wszczęcia rozmów).
Biedrzycki poinformował również, że uchwała ma związek z pismem, które zarząd PKS-u wystosował do gminy. Jak wynika z treści listu, spółka jest gotowa wydzielić z działki ewidencyjnej plac, na którym stoi dworzec, i sprzedać go samorządowi. „Jesteśmy gotowi do jak najszybszego sfinalizowania ewentualnej transakcji” – napisał do grójeckiego samorządu prezes Wiesław Celejewski.
Nie mam interesu
Burmistrz Dariusz Gwiazda skrytykował Karola Biedrzyckiego za to, że ten wprowadził uchwałę na sesję, nie konsultując jej wcześniej ani z nim, ani z innymi radnymi podczas posiedzeń komisji. – Dziwne, że projekt uchwały nie trafił na posiedzenia komisji, żeby radni mogli zapoznać się z tematem, i żeby urzędnicy mogli wypowiedzieć się w tej sprawie – stwierdził.
Gwiazda zapytał również Biedrzyckiego o jego związki rodzinne z grójeckim PKS-em. – Czy ma pan prywatny interes związany ze spółką? – pytał. Przewodniczący rady odpowiedział: – Nie mam żadnego interesu. Ale mój tata pracuje w PKS-ie jako kierowca. W związku z tym wstrzymam się od głosu. A projekt uchwały przygotowałem, ponieważ ludzie zwracali się do mnie z tematem dworca.
Pusta atrakcyjniejsza
Zdaniem burmistrza najpierw powinno się zbadać kwestię ceny oraz to, czy teren, na którym stoi dworzec, „wkomponowuje się w program zabudowy tej części miasta”. – Być może inaczej zostanie poprowadzona rozbudowa Grójeckiego Ośrodka Kultury. Projektant wskaże nam coś innego i wtedy okaże się, że kupiliśmy zielony skwerek za pół miliona złotych czy 300 tys. złotych – przekonywał.
Dariusz Gwiazda dodał również, że działka byłaby atrakcyjniejsza dla gminy, gdyby była pusta. PKS musiałby więc wyburzyć dworzec, ale na to – jak relacjonował burmistrz na sesji – spółka nie chce przystać, gdyż budynek przedstawia sporą wartość.
Za zobowiązaniem burmistrza do rozpoczęcia rozmów z PKS-em w sprawie ewentualnego wykupienia dworca opowiedziało się trzynaścioro radnych. Przeciw były trzy osoby. Kolejne trzy (w tym Karol Biedrzycki) wstrzymały się od głosu.
Niepisana umowa
Ponad 16 lat temu, w 2003 roku, ówczesna rada miejska wyraziła zgodę na oddanie w wieczystą dzierżawę nieruchomości, na której znajdował się drewniany dom komunalny. Prawo do działki w trybie przetargu ograniczonego nabył PKS z myślą o wybudowaniu na niej nowego dworca.
Ze słów, jakie padły na ostatniej sesji (a wcześniej na wspomnianym spotkaniu prezesa PKS z poprzednim burmistrzem Stolarskim i radnymi, które miało miejsce przed ponad dwoma laty), wynika, że transakcji zawartej między PKS a gminą miała towarzyszyć niepisana umowa, wedle której przewoźnik po wybudowaniu nowego dworca wyburzy stary. Do żadnych prac rozbiórkowych jednak nie doszło. Nieoficjalnie mówi się, że właśnie niewyburzenie obiektu było przyczyną nieprzystąpienia przez gminę do zmiany MPZP…