Wiatr wieje, strażak pracuje
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 12094 razy
- Wydrukuj
Gdy w prognozie pogody zapowiadano silne podmuchy wiatru nad południowym Mazowszem, było wiadomo, że strażacy z powiatu grójeckiego będą mieli mnóstwo pracy…
Szczególnie silny wiatr wiał nad Grójecczyzną w weekend, 9 i 10 marca. Zgodnie z przewidywaniami niekorzystna aura wyrządziła sporo szkód. Strażacy mieli pełne ręce roboty przy usuwaniu zniszczeń, albowiem musieli interweniować aż 37 razy.
Najgroźniej było w Michrowie (gm. Pniewy), gdzie doszło do pożaru poddasza domu jednorodzinnego. Wiatr uszkodził też dach w budynku wielorodzinnym w Starej Wsi (gm. Belsk Duży). Przy okazji przewrócił drzewa, które z kolei obaliły słup energetyczny. Kolejne przyłącze energetyczne zostało zniszczone w Rębowoli (gm. Belsk Duży).
Uszkodzenia dachów zanotowano też Lipiu (gm. Błędów), Chynowie, Nowym Mieście nad Pilicą i Lewiczynie (gm. Belsk Duży). W tej ostatniej miejscowości spadający eternit spowodował spore zniszczenia w zaparkowanych nieopodal autach.
Na szczęście bez takich uszkodzeń obyło się w Grójcu. Tutaj jednak wiatr przewrócił ogrodzenie terenu, gdzie prowadzona jest budowa. Silny podmuch przeniósł na ulicę paczki ze styropianem.
W pozostałych przypadkach strażacy odpowiadali na wezwania w sprawie powalonych drzew. Sporo szczęścia miał pan Andrzej, mieszkaniec osiedla w Lipiu, gdzie wiatr wyrwał z korzeniami potężną lipę. Korona upadającego drzewa o włos minęła jego dom. – Najpierw spadł grad, a 10 minut później usłyszeliśmy huk – wspomina chwilę, gdy drzewo upadło.
Niewiele brakowało, a upadająca lipa zerwałaby też linię energetyczną. – W ostatnich 10 latach drzewa rosnące w tutejszym parku czterokrotnie zrywały linię. Jak widać, w służbach energetycznych brakuje analizy sytuacji. Te drzewa powinny być albo wycięte, albo skrócone – tłumaczy mieszkaniec Lipia.