Kto sfinansuje podwyżki?
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 7117 razy
- Wydrukuj
Od 1 września obowiązują nowe zasady wynagradzania nauczycieli. Pedagodzy mogą liczyć na podwyżki. Czy koszty wzrostu pensji obarczą budżety samorządów?
8 kwietnia 2019 roku rozpoczął się ogólnopolski strajk nauczycieli, którego inicjatorem był Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP). Tego dnia oraz przez kilkanaście kolejnych w wielu polskich szkołach nie odbyły się zajęcia lekcyjne.
Poprzez strajk nauczyciele domagali się od rządu spełnienia kilku postulatów, m. in. podniesienia płac o 30%. Rozpoczęły się negocjacje ZNP z władzami. Rozmowy nie przyniosły jednak konsensusu. Mimo nieosiągnięcia celu, w obliczu zbliżających się matur, 27 kwietnia nauczyciele postanowili zawiesić strajk. Wkrótce uczniowie powrócili do zajęć lekcyjnych. Bez większych przeszkód odbyły się także majowe egzaminy dojrzałości.
Z kieszeni samorządów?
Niezależnie od działań ZNP z rządem rozmawiał też inny związek zawodowy nauczycieli, tzw. Solidarność Nauczycieli. Owocem tych negocjacji było uzgodnienie, iż od 1 września zasadnicze wynagrodzenie nauczycieli wzrośnie o 9,6%. Ponadto, ustalono, że minimalny dodatek za wychowawstwo wyniesie minimalnie 300 zł brutto (do tej pory samorządy miały dowolność w ustalaniu wysokości tego dodatku).
Wkrótce rząd przystąpił do realizacji porozumienia zawartego z Solidarnością, czego efektem była przyjęta przez Sejm RP czerwcowa nowelizacja Karty Nauczyciela zakładająca wspomniane podwyżki. Póki co wyższe stawki obowiązują do końca grudnia, choć – jeśli wierzyć zapowiedziom resortu oświaty – zostaną one wprowadzone na stałe.
Wzrost płac nauczycieli spowodował spory ból głowy samorządowców. Istnieją bowiem uzasadnione obawy, że uchwalone przez Sejm podwyżki zostaną w dużej mierze sfinansowane właśnie z kas gmin, miast i powiatów, czyli organów prowadzących szkoły. Trudno dziwić się zdenerwowaniu wójtów, burmistrzów, prezydentów miast i starostów, którzy konstruując budżet na 2019, nie wiedzieli, iż od września wynagrodzenia nauczycieli się zwiększą, a co za tym idzie – trzeba zabezpieczyć w budżecie na ten cel więcej pieniędzy.
MEN: mamy pieniądze
Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) twierdzi jednak, że w budżecie państwa znajdą się pieniądze na podwyżki dla nauczycieli. – Wczoraj rozmawiałem z panem ministrem finansów. Mamy zapewnione zwiększenie środków na podwyżki. Podwyżki będą mogły być wypłacane od 1 września. Ustawa mówi, że między 1 a 30 września z wyrównaniem od 1 września. Tak więc pieniądze są zagwarantowane, subwencja w ramach przesunięć w budżecie zostanie zwiększona – powiedział 11 lipca minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
Środki na podwyżki, o których mówił minister Piontkowski, to miliard złotych. Pieniądze te samorządy będą mogły jednak wykorzystać tylko na wzrost wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli. Dodatki (np. za wychowawstwo czy wiejski), które także się zwiększą, i które wchodzą w skład pensji pedagogów, pozostaną w gestii organów prowadzących szkoły, czyli gmin, miast i powiatów.
Inna sprawa, że miliard złotych nie wystarczy, by sfinansować nawet czteromiesięczny wzrost pensji zasadniczej nauczycieli w całej Polsce. Samorządowcy spodziewają się, że brakujące fundusze będą musieli znaleźć we własnym budżecie.
Tymczasem rok szkolny już się zaczął, a samorządy wciąż nie mają informacji, na jakie środki mogą liczyć w ramach wspomnianego miliarda.
Subwencja nie wystarcza
Samorządy w całej Polsce dokładają do oświaty z własnej kieszeni, ponieważ w większości przypadków subwencja oświatowa, jaką otrzymują z budżetu państwa, nie wystarcza na pokrycie wszystkie wydatków związanych z utrzymaniem szkół, zatrudnieniem nauczycieli itd.
Na przykład gmina Belsk Duży, która prowadzi 4 szkoły podstawowe, w 2019 roku otrzymała subwencje oświatową w wysokości 6,67 mln zł. Natomiast wszystkie planowane wydatki na szkoły i przedszkola kształtują się na poziomie 12,7 mln zł. Łatwo obliczyć, że aby pokryć koszty funkcjonowania oświaty w gminie, samorząd musiał znaleźć w swoim budżecie kwotę około 6 mln zł.
– Przewidywaliśmy taką sytuację, więc oszczędzaliśmy. Nie rozdysponowaliśmy całej nadwyżki budżetowej. Ewentualnie możemy dokonać przesunąć w budżecie – mówi na temat kwestii podwyżek dla nauczycieli Władysław Piątkowski, wójt gminy Belsk Duży.
Jak dowiedzieliśmy się w Gminnym Zespole Obsługi Placówek Oświatowych w Belsku Dużym, wzrost wynagrodzeń dla nauczycieli zatrudnionych w szkołach prowadzonych przez gminę, pochłonie około 220 tys. zł. Jaką część tej kwoty pokryje subwencja z budżetu państwa?
Poszukiwanie środków
Dodatkowych środków na wynagrodzenia będzie musiał poszukać też samorząd Jasieńca. Subwencja oświatowa dla tej gminy na 2019 rok wyniosła 5,95 mln zł, natomiast na wydatki związane z funkcjonowaniem szkół zabezpieczono kwotę 9,43 mln zł.
– W tej chwili jeszcze nie wiemy, ile będą nas kosztować podwyżki dla nauczycieli. Z takimi informacjami trzeba poczekać do początku października, kiedy będziemy mieć już dane z września – mówi Marta Cytryńska, wójt gminy Jasieniec.
Wygląda na to, że niemałe nakłady na podwyżki dla nauczycieli będzie musiało przeznaczyć również Starostwo Powiatowe w Grójcu, które jest organem prowadzącym dla 6 szkół. Tym bardziej, że placówki, w związku ze zwiększonym naborem uczniów, musiały zatrudnić nowych pedagogów.
Z podobnymi problemami zmagają się inne samorządy powiatu grójeckiego. Z jeszcze nieoficjalnych informacji wynika, iż gminy na podwyżki zamierzają przeznaczyć środki, które „zaoszczędziły” na kwietniowym strajku nauczycieli (gminy nie mogły wypłacić wynagrodzeń nauczycielom za czas, w którym strajkowali).