Same słowa to za mało, Trzeba w przyszłość patrzeć śmiało. Słowa trzeba zmieniać w czyny dla Ojczyzny dla rodziny
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 15127 razy
- Wydrukuj
Szanowni Państwo, jesteśmy w okresie przedświątecznym, w Wielkim Triduum Paschalnym, ale również w okresie wiosennym, który jak co roku dla polskiego rolnika rozpoczyna nowy sezon, z którym wiąże on swoje nadzieje i obawy.
Dlatego na początku chciałbym złożyć Najserdeczniejsze życzenia świąteczne i życzyć wszystkim czytelnikom, aby Zmartwychwstały Chrystus, Zwycięzca Śmierci, Piekła i Szatana błogosławił wszystkim sadownikom i rolnikom zarówno w rodzinie, w sadzie, w polu. Całej Polskiej Wsi i Całej Polsce. Szczęść Boże !
Przechodząc do zasadniczej części artykułu, chciałbym odnieść się do informacji zamieszczonych w artykule „A słowa faktem się stały !” (Jabłonka - wydanie 167 z dnia 14.03.2018 r.) w którym można było przeczytać w jaki to sposób lokalny PSL szczególnie przez ostatnie dwa lata zabiega i dba o polskiego rolnika, a w szczególności sadownika. Nie sposób zatem nie zapytać co w takim razie zrobili przez 8 lat będąc w koalicji rządzącej z PO w kontekście Dyrektywy Sezonowej Unii Europejskiej regulującej zatrudnienie cudzoziemców w naszych gospodarstwach, przyjętej przez ówczesną koalicję w lutym 2014 roku. Przecież PSL wspólnie ze swoim koalicjantem mając większość w ówczesnym sejmie, mógł zaimplementować tak jak chciał przepisy dyrektywy regulujące zatrudnianie cudzoziemców. Dlaczego zatem tego nie zrobił??? Pytam dlaczego? Dlaczego nie usankcjonował przepisami prawa możliwości zawierania w rolnictwie umowy o dzieło, a teraz krzyczy, że nie ma już tego typu umowy w obecnych przepisach? Przecież można było przyjąć przepisami prawa, że umowa o dzieło jest umową akceptowaną do prac przy zbiorach wykonywanych gospodarstwach rolnych. PSL mógł także analogicznie jak Dania, Szwecja, Wielka Brytania tej dyrektywy nie przyjąć i ją oprotestować. Dlaczego zatem ją przyjął, a teraz pyta dlaczego Prawo i Sprawiedliwość ją wdrożyło.
Panowie z PSL, jak już chcecie przypisywać komuś winę za obecnie powstałą sytuację, to najpierw zacznijcie się bić w swoje piersi i pokutujcie za własne grzeszki. Dobry czas jest ku temu w Wielkim Poście. A wy jak zwykle szukacie winy u innych i lubicie bić w pierś kogoś innego. Widzicie źdźbło w oku przeciwnika politycznego a w swoim ciężko zauważacie belkę. Narzekacie że jako środowisko ogrodnicze nie braliście udziału w konsultacjach i nie byliście brani pod uwagę podczas konsultacji. Trochę w tych kłamstwach się zapędziliście bo to przecież przedstawiciel Związku Sadowników RP zgłosił poprawkę wydłużenia czasu obowiązywania umowy przy zbiorach do 120 dni i strona rządowa to uwzględniła. To wy zgłosiliście propozycję ubezpieczenia 13 zł za dzień pracy, co daje średnio 390 zł miesięcznie. Faktycznie tutaj strona rządowa nie uwzględniła Waszego postulatu i przyjęła, że składka miesięczna za pracownika sezonowego w gospodarstwie będzie wynosiła 174 zł, czyli ponad 200 zł mniej niż na spotkaniach z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa proponowali przedstawiciele Związku Sadowników RP. Innych postulatów w momencie tworzenia ustawy, czyli równo rok temu nie zgłaszaliście. Dobrze że w naszym środowisku ogrodniczym istnieją też osoby, które nie są związane ze Związkiem Sadowników RP, które nie tylko narzekają ale wspólnie chcą, najlepiej jak umieją rozwiązywać problemy istotne z punktu widzenia polskiego ogrodnictwa i rolnictwa. Osoby te stworzyły grupę roboczą, która dzięki wsparciu Parlamentarzystów z regionu: Marszałka Stanisława Karczewskiego Ministra Marka Suskiego, posła na Sejm RP Dariusz Bąka, posła na Sejm Roberta Telusa zyskała liczący się głos w dyskusji dotyczącej zatrudnienia cudzoziemców w naszych gospodarstwach. Dziwne zatem jest w tej całej dyskusji to że Związek Sadowników RP z całym zapleczem w postaci biura i finansów nie mógł dotrzeć ze swoimi postulatami do przedstawicieli Ministerstw, a garstce działających społecznie apolitycznych ogrodników przy wsparciu parlamentarzystów PiS to się udało. Panowie może po prostu przespaliście temat związany z procedowaniem ustawy? A może po prostu działaliście w myśl zasady „im gorzej tym lepiej dla Was”, bo liczyliście, że na problemach sadowników będziecie budować swój kapitał polityczny przed wyborami samorządowymi a później parlamentarnymi. W tym miejscu chciałbym napisać, że ja Michał Pruś nie mogę pozwolić na to, aby duża cześć środowiska ogrodniczego była oszukiwana w tej kwestii a zasługi związane z nadchodzącymi uproszczeniami przepisów na bardziej przyjazne dla rolników przypisywali sobie Związku Sadowników RP wspólnie z lokalnymi działaczami PSL. Nie ma mojej zgody na manipulowanie faktami.
Odnosząc się w dalszym ciągu do artykułu i zarzutów stawianych parlamentarzystom Prawa i Sprawiedliwości, przypomnę że to obecny rząd poprzez wdrożenie przepisów nie dopuścił do sprzedaży polskiej ziemi oraz lasów. Przypomnę również, że to PSL i Platforma Obywatelska były za sprzedażą polskiej ziemi jak i prywatyzacji polskich lasów. Przypomnieć trzeba również, że jako PiS nie wyrażamy zgody, aby w naszym rolnictwie stosowano GMO a Polacy jedli zmodyfikowaną genetycznie żywność. Należy także przypomnieć, że to za czasów koalicji PO-PSL zostało nałożone na Polskę rosyjskie embargo na owoce i warzywa. Także na ostatnim posiedzeniu Sejmu, podczas którego odbyło się pierwsze czytanie ustawy ułatwiającej i obniżającej koszty zatrudnianie cudzoziemców w naszych gospodarstwach wszystkie kluby parlamentarne wyraziły chęć poparcie tej ustawy tylko wieloletni koalicjant PSL-u-Platforma Obywatelska wniosła o odrzucenie ustawy w całości. Skutkuje to tym, że planowane na początek maja wejście ustawy w życie może się opóźnić z powodu wniosku PO. Skutki takich działań może nawet celowych mogą ponieść w pierwszej kolejności plantatorzy truskawek którzy sezon zbiorów zaczynają jako pierwsi, a potem kolejno inne sektory rolnictwa.
Dzisiaj PSL krytykuje w ślepo i bez merytorycznych uzasadnień atakuje obecnie rządzących, ale pamiętajmy, że dobry gospodarz to taki gospodarz, który chce powiększać swoją ojcowiznę , dbać o nią, a nie myśli że będzie ją sprzedawał.Warto byłoby przypomnieć tym działaczom z tzw PSL, o wielkich słowach, które przed laty wypowiedział Prymas Tysiąclecia.
Przestrzegał on przed zaniedbywaniem rolnictwa. Czuło się w jego słowach to echo polskiej wiejskiej tradycji, która z Ewangelii przyjęła wezwanie „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. Prymas przestrzegał przed zmarnowaniem polskiej wsi. Człowiek, który zetknie się bliżej z ogromną siłą duchową moralną i społeczną środowiska wiejskiego, widzi wyraźnie jak słuszna jest walka o podstawowe prawa osoby ludzkiej jak i również uzasadniony dodatkowy tytuł przestrzegania praw wynikających z racji posiadania ziemi, przestrzegał Prymas Tysiąclecia rolników.
Czy dzisiaj lokalni działacze PSL, chyba ze względu na słabe notowania tej partii, muszą posuwać się do manipulacji i kłamstw, mówiąc z nazwiska o parlamentarzystach, którzy według działaczy PSL nic nie zrobili dla naszego regionu, dla polskiego rolnictwa. To bardzo nieuczciwe i mało profesjonalne panowie ze Związku Sadowników RP.
Zamiast straszyć rolników nowymi przepisami i karami, lepiej zastanówcie się i zacznijcie pracować nad tym, skąd dla naszego ogrodnictwa zorganizować pracowników sezonowych w kolejnych latach i jak zagwarantować opłacalność produkcji. Kto chociaż raz już złożył wniosek o wydanie zezwolenia na pracę sezonową dla cudzoziemca wie, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Obowiązkowe ubezpieczenie też pozwoli nam rolnikom wreszcie spać spokojniej. Wielu ogrodników jest zaniepokojonych zmianami przepisów i strach ten potęgują jeszcze takie artykuły jak wspomniany na początku. Natomiast trzeba wyraźnie to podkreślić, że nowe przepisy nie mają kompletnie wpływu na to, czy pracownicy z Ukrainy będą do nas przyjeżdżać, czy też wybiorą inne bardziej atrakcyjne oferty w innych krajach. To słabość gospodarki Ukrainy i atrakcyjność naszych ofert pracy przyciąga do nas pracowników sezonowych a nie przepisy. Wielu pracowników z Ukrainy ze względu na większą atrakcyjność oferty z innych gałęzi polskiej gospodarski która przeżywa bum gospodarczy nie chce już pracować w rolnictwie. Jakim to my jesteśmy atrakcyjnym pracodawcom, który daje prace na 3-4 miesiące w roku i ponadto bardzo często pod chmurką. Dlatego jak najszybciej musimy myśleć o pracownikach sezonowych nie tylko z sąsiedniej Ukrainy jeżeli chcemy utrzymać produkcję rolną na obecnym poziomie. Dlatego Panowie ze Związki Sadowników RP czeka nas i Was dużo pracy. Dlatego My mamy i Wy macie do odrobienia w tym temacie i kilku innych poważną pracę domową. Pomimo dzielących i wyraźnych różnic chociażby politycznych między nami trzeba stwierdzić że wyprodukowane na naszym terenie jabłka, gruszki, wiśnie, czereśnie nie mają poglądów politycznych i trzeba je produkować, zbierać, sprzedawać, bo stanowią podstawę egzystencji naszych rodzin i całego naszego subregionu grójeckiego.
A tak na koniec w kontekście straszenia rolników nowymi przepisami użyję frazy mojego obecnego wykładowcy na studiach doktoranckich „Od straszenia to jest Baba Jaga i Kłobuszewski. My jesteśmy od ciężkiej pracy”
Michał Pruś
Wiceprzewodniczący Rady Powiatu Grójeckiego
Przewodniczący Komisji Rolnictwa w Powiecie Grójeckim