Czas na zmianę wizerunku PKS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 7770 razy
- Wydrukuj
Zmiana prezesa PKS Grójec.
Z powodów zdrowotnych z początkiem maja z funkcji prezesa spółki zrezygnował Wiesław Celejewski. Walne Zgromadzenie Wspólników w środę 20 maja powołało na to stanowiska Grzegorza Zalewskiego, który przez ostatni rok był wiceprezesem PKS Grójec i jest związany ze spółką od 17 lat. Jak zapowiedział podczas rozmowy z „Jabłonką”, udziałowcy jednomyślnie nie planują ogłoszenia upadłości firmy. Zwrócił uwagę na brak zrozumienia ze strony pasażerów, nad czym będzie chciał pracować.
– Będę chciał zrobić wszystko, aby pasażer widział zmiany – zapowiada nowy prezes spółki PKS Grójec – Zdaję sobie sprawę, że nasz tabor jest wiekowy, ale na pewno sprawny technicznie.
Grzegorz Zalewski zapowiada również sukcesywne zwiększanie liczby kursów. W ostatnim czasie z uwagi na pandemię koronawirusa lwia część linii był zawieszona. Stale funkcjonowały te najbardziej rentowne i oblegane, w kierunku Warszawy, Nowego Miasta nad Pilicą oraz Warki. Od poniedziałku, 1 czerwca czynny jest już także dworzec PKS w Grójcu (w dni powszednie).
– Codziennie robimy analizy liczby pasażerów – mówi Grzegorz Zalewski. – Na liniach, gdzie ich liczba rośnie, dajemy nowe autobusy. Chcemy wyjść frontem do pasażerów i liczę na to, że zaczną oni postrzegać pozytywnie naszą spółkę. Nie można w tej trudnej sytuacji dać wszystkim tego, co chcą.
Grzegorz Zalewski nie widzi także przyszłości spółki bez pozytywnej współpracy z samorządami, które współfinansują kursy. – Zwiększenie wsparcia ze strony samorządów będzie miało przełożenie na odnowienie taboru – zapowiada nowy prezes PKS Grójec.
Zwraca również uwagę, że czas pandemii nie był łatwy dla spółki, a PKS Grójec przetrwał tylko i wyłącznie dzięki funkcjonującej stacji paliw oraz stacji diagnostycznej. W kwietniu przychody spółki ze sprzedaży biletów spadły czterokrotnie.
– Od kwietnia nie mamy wpływów za bilety miesięczne – relacjonuje Grzegorz Zalewski. – Należy również podkreślić, że w tym trudnym czasie nie zwolniliśmy żadnego pracownika. Cięliśmy koszty zawieszając kursy, a pracownicy zrezygnowali części wynagrodzeń przechodząc na 80% etatu. Inaczej na pewno ważyłyby się obecnie nasze losy. Mam nadzieję, że pasażerowie zrozumieją nasze decyzje. Przed nami także deficytowe miesiące, lipiec i sierpień, które zawsze były „słabsze”. W innych latach jednak mieliśmy możliwość zarobienia na ten czas. Uniemożliwiła nam to w tym roku pandemia.