Egzamin z rolnictwa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 6033 razy
- Wydrukuj
Miała być konferencja prasowa, wyszło spotkanie z lokalnymi sadownikami i działaczami rolniczymi. Marek Suski, szef Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów, opowiadał w Grójcu o planach rządu względem polityki rolnej. Musiał też wysłuchać kilku gorzkich słów.
Spotkanie odbyło się 25 lipca w Starostwie Powiatowym w Grójcu. Na ministra Suskiego pod budynkiem czekało kilkudziesięcioro sadowników demonstrujących w związku z katastrofalną sytuacją na rynku owoców.
Suski: będą kontrole
Na konferencji, oprócz lokalnych mediów, pojawili się także samorządowcy, sadownicy i działacze organizacji branżowych. Marek Suski najpierw przedstawił zgromadzonym rządowe plany, które z założenia mają poprawić sytuację sadowników i rolników. Minister zapowiadał m. in. utworzenie Polskiego Holdingu Spożywczego, przyjęcie tzw. ustawy o sprzedaży bezpośredniej, która ma ułatwić rolnikom handel własnymi płodami rolnymi, poprawę zarządzania gospodarką wodną czy też wprowadzenie programu poprawy żyzności gleb w Polsce.
Uczestnicy konferencji, choć uważnie wysłuchali przemówienia Marka Suskiego, bardziej chcieli rozmawiać o bieżącej sytuacji na rynku owoców. Jednocześnie Mateusz Dąbrowski, jeden z organizatorów protestu, zauważył, że ustawa o sprzedaży bezpośredniej niewiele pomoże tym, którzy produkują po kilkaset ton jabłek.
Sadownicy wręczyli też ministrowi listę postulatów. Znalazły się na niej m. in. apele: o skuteczną walkę z ASF, o ograniczenie importu w „sezonie” warzyw i owoców, uczciwy dla wszystkich stron system dystrybucji polskich produktów, o skuteczne działanie mechanizmów pomocowych w sadownictwie czy też o zajęcie się sprawą wykorzystywania przewagi kontraktowej przetwórni oraz zaniżania cen skupu.
– Premier zobowiązał Urząd Ochrony Klienta i Konsumenta do zdecydowanych kontroli, czy doszło do zmowy cenowej. Z kolei służby celne mają sprawdzać, czy do Polski nie wjeżdżają towary, które nie powinny trafić do naszego kraju np. ze względu na przekroczone normy pozostałości środków ochrony roślin – powiedział Marek Suski.
Obowiązki, a nie prawa
Suski zabrał też głos w sprawie nowych przepisów zatrudniania cudzoziemców. – Na pewno te przepisy, które wynikają z obostrzeń Unii Europejskiej, zostały wprowadzone i dają duże możliwości zatrudniania cudzoziemców – powiedział i zapewniał, że zrobiono wszystko co możliwe, by przepisy były jak najprostsze.
Na te słowa Jan Madej, działacz Związku Sadowników RP oraz Izb Rolniczych, odparł, że w Niemczech zatrudnianie obcokrajowców do prac sezonowych jest dużo łatwiejsze niż w Polsce. – Wystarczy wypełnić jedną kartkę. I na tej podstawie osoba może pracować przez dwa miesiące. My natomiast musimy załatwić wszystkie formalności, opłacić składkę za cały miesiąc, a za chwilę pracownik mówi, że odchodzi. My nie mamy żadnych praw, mamy tylko obowiązki – zaznaczył.
Musy zamiast biopaliwa
Uczestnicy konferencji poruszyli również wiele innych palących tematów. Na przykład Leszek Przybytniak, radny sejmiku województwa mazowieckiego, pytał, czy rząd przewiduje wprowadzenie mechanizmu skupu jabłek i przeznaczania ich jako paliwo do biogazowni. – Są to doraźne działania, które są bardzo potrzebne. Ten pomysł mógłby na bieżąco rozwiązać problemy – mówił Przybytniak.
– Jeżeli koszt produkcji i utylizacji jest duży, to lepiej nie produkować niż niszczyć – odpowiedział Marek Suski. – Myślimy nad innymi rozwiązaniami. Jeśli rząd przeznaczy pieniądze na wykup, to raczej owoce powinny zostać przetworzone np. na musy. Wówczas mogą trafić do potrzebujących jako pomoc humanitarna – dodał.
Z kolei Ireneusz Komorowski, prezes Stowarzyszenia Plantatorów Borówki Amerykańskiej, zaapelował między innymi o to, by nie dofinansowywać nowych nasadzeń. – Bodajże w 2006 roku weszła w życie dyrektywa wodna. Niestety, kolejne rządy nie zrobiły z nią nic. Efektem tego jest brak możliwości uzyskania dofinansowania na jakiekolwiek nawadnianie. Można natomiast uzyskać dotację na nowe nasadzenia. Jest to absurdalna sytuacja, że z jednej strony mamy nadprodukcję, a z drugiej dofinansowujemy kolejne nasadzenia. Musimy wreszcie zrozumieć, że istnieje jakaś granica – tłumaczył.
Konieczna promocja
Trochę czasu Marek Suski poświęcił też kwestii promocji polskich owoców. Jak powiedział, przy naszych ambasadach pracują już osoby, które mają zajmować się promocją polskich produktów, a także tworzeniem nowych kontaktów handlowych. – Jest duże zainteresowanie polską żywnością na świecie – mówił minister.
Nikt ze zgromadzonych nie miał wątpliwości co do słuszności działań promocyjnych. Dało się jednak słyszeć głosy, że rynki egzotyczne nie mogą – choćby ze względów logistycznych – zastąpić rynku rosyjskiego.
Robimy, co możemy
Po konferencji Marek Suski pod budynkiem starostwa spotkał się w z pozostałymi uczestnikami demonstracji. Tu ponownie przedstawił rządowe plany dotyczące polityki rolnej. Potem rozpoczęła się dość nerwowa dyskusja. Sadownicy mówili m. in. o konieczności wprowadzenia ceny minimalnej, o ograniczeniu importu owoców z innych państw, o uproszczeniu zasad zatrudniania cudzoziemców czy też o konieczności skuteczniejszej niż dotychczas walki z ASF. Przyznali też, że zbulwersowała ich informacja o tym, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych dotuje rozwój sadownictwa na Ukrainie.
Dużo gorzkich słów polityk Prawa i Sprawiedliwości usłyszał choćby na temat przepisów o zatrudnianiu cudzoziemców. – By zatrudnić legalnie pracownika, potrzebne jest biuro rachunkowe albo przynajmniej jedna osoba z rodziny powinna zajmować się tylko tym. Kiedyś w trzy dni dało się zarejestrować cudzoziemca, teraz 4-5 razy trzeba przyjeżdżać – tłumaczył Mateusz Dąbrowski.
– Macie państwo rację. W Unii Europejskiej jest nadmierna biurokracja. Ale póki jesteśmy w Unii, to tak musi być. Niestety, dyrektywa wymusza takie rzeczy – odpowiedział Marek Suski.
Polityk wielokrotnie podkreślał, że rząd robi, co może, by poprawić sytuację w polskim rolnictwie. Mówił m. in. o repolonizacji polskiego przemysłu. – Ja dziś nie jestem w stanie zagwarantować, że od jutra będzie taka, a nie inna cena. To nie są działania, które mogą zostać podjęte z dnia na dzień. Rząd naprawdę się nad tym pochyla. Nasze rozwiązania zaczną owocować – zapewnił. Kilkukrotnie podkreślał też: – Proszę mieć pretensje do poprzednich rządów, które przez wiele lat nie zrobiły nic dla rolników.
Na zakończenie Suski poinformował, że przekaże postulaty ministrowi rolnictwa Janowi Krzysztofowi Ardanowskiemu.
Dominik Górecki