Motywują mnie mieszkańcy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 14190 razy
- Wydrukuj
Rozmowa z Martą Cytryńską, kandydatką na wójta gminy Jasieniec.
Jesienią wybory samorządowe. Zamierza Pani ubiegać się o urząd wójta gminy Jasieniec. Co leży u podstaw tej decyzji? Wszak ma Pani ugruntowaną pozycję zawodową. A praca w samorządzie do łatwych nie należy.
Zgadzam się, że nie jest to lekka praca, ale jest to zajęcie bardzo przyjemne. Od 4 lat jestem radną. I tak naprawdę to możliwość pracy w radzie gminy Jasieniec spowodowała to, że zaczęłam się interesować aktywnym udziałem mieszkańców w życiu gminy. Dostrzegłam ścisły związek, jaki istnieje pomiędzy samorządem a wszystkimi instytucjami dookoła.
Jestem mieszkanką gminy, żyję tu od lat i chciałabym ją zmienić, w taki sposób, jaki ludzie tego oczekują. Mam wyraźne sygnały, co należałoby poprawić, czemu należałoby się przyjrzeć. To mieszkańcy mnie motywują do udziału w wyborach.
4 lata temu w rozmowie z „Echem Dnia” powiedziała Pani: „A rodzina no cóż, jest bardzo, bardzo ważna. Jest moją ostoją, motywacją, wsparciem. Po godzinie 17 wychodzę z pracy i wyłączam telefon. To czas który staram się wtedy rezerwować tylko dla moich bliskich”. Zdaję sobie Pani sprawę, że w przypadku wygranej w wyborach – zamiast w rodzinnym gronie – wiele czasu spędzi Pani na spotkaniach, naradach i konferencjach?
Na pewno będzie dość trudno. Ale decyzji o kandydowaniu nie podjęłam sama, lecz wspólnie z rodziną. To również bliscy motywują mnie do pracy w samorządzie. Jestem przekonana, że da się pogodzić pracę samorządową z życiem rodzinnym.
Pracuje Pani w sektorze prywatnym, który rządzi się nieco innymi prawami niż publiczny. Może być trudno się przestawić na inne tory. Samorząd to przecież nie tylko cyferki. Poradzi Pani sobie, gdy przyjdzie mieszkaniec i powie, że sąsiad wgrodził się 5 cm w jego działkę?
Nie boję się pracy z ludźmi. Zresztą prowadzę firmę od 17 lat i przez ten czas zbudowałam świetny zespół pracowników. Umiem współpracować z ludźmi – zarówno z pracownikami, jak i klientami. Zajmujemy się wieloma problemami, bo nasza kancelaria to nie tylko księgowość i podatki. Robimy zeznania spadkowe, pomagamy rozwiązywać sprawy rodzinne i społeczne. To doświadczenie, które zdobyłam w pracy zawodowej, na pewno mi się przyda. Myślę nawet, że świetnie mnie przygotowało, żeby spróbować czegoś nowego.
Jeżeli wygra Pani wybory, co zmieni się w gminie Jasieniec?
Termin wyborów jeszcze nie został ogłoszony. Na razie nie chciałabym zdradzać szczegółów moich pomysłów. Na pewno mój program będzie spójny z oczekiwaniami mieszkańców. Chciałabym, żeby wnieśli do moich propozycji swoje uwagi i sugestie. Mam wiele pomysłów na rozwój gminy Jasieniec.
Porozmawiajmy o gminie Jasieniec. Co – Pani zdaniem – w tej chwili jest największą jej bolączką?
W naszej gminie – chyba jak w każdej – problemów nie brakuje. Na przykład służba zdrowia. Chcielibyśmy poprawić ten system, polepszyć dostępność. Jest to głęboki temat i musi zostać poddany ogólnej dyskusji. Kolejna sprawa to drogi. Na ich remonty potrzebne są jednak środki zewnętrzne. Wciąż wydaje mi się, że brakuje nam środków unijnych. Na tej płaszczyźnie jest wiele do zrobienia. Musimy wiedzieć, jak się ubiegać o te pieniądze, póki jeszcze są one dostępne. Muszę też wspomnieć o ogólnopolskim problemie zatrudniania cudzoziemców. Uważam, że na poziomie gminy powinniśmy pomóc mieszkańcom w tym zakresie.
A linia 2x400 kV?
Poruszył Pan temat bliski mojemu sercu, bo w 2016 roku brałam udział w licznych protestach przeciwko tej inwestycji. Organizowałam też spotkania, starałam się zmobilizować ludzi, żeby aktywnie włączyli się w walkę z tym przedsięwzięciem. Mieszkańcy nie zawiedli. Udało nam się – przynajmniej na razie – odsunąć problem tej linii. Niemniej jednak nikt nam jasno nie powiedział, że ona nie powstanie.
Natomiast obecnie w jasienieckim urzędzie trwają prace nad dokumentem zwanym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, który kreuje gospodarkę przestrzenną gminy. Do 3 sierpnia mieszkańcy mogli wnieść uwagi do tego dokumentu. Apelowałam do mieszkańców, by zaznaczali, że nie zgadzają się na budowę linii 2x400 kV na naszym terenie.
Wójt Marek Pietrzak ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję. Jak z perspektywy mieszkanki i radnej ocenia Pani jego pracę?
Pan wójt piastuje ten urząd od 16 lat. Pracował rzetelnie i uważam, że sprawdził się na tym stanowisku. Uważam jednak, że przyda się lekkie odświeżenie, zmiana kierunku. Pewnie są niektóre sprawy, które poprowadziłabym inaczej, gdyby zależało to ode mnie. Ale chyba o to chodzi, by ludzie się różnili i mieli różne spojrzenia na pewne rzeczy.
Jako radna jest Pani członkiem gminnej komisji oświaty. Mogła Pani z bliska obserwować proces likwidacji gimnazjów i dostosowywania szkół do wymogów reform oświaty. Gmina Jasieniec zdała egzamin?
Tego jeszcze nie wiem. Jako przewodnicząca komisji rewizyjnej jestem na etapie porównywania stanu przed i po reformie. Czy to się odbyło bezkosztowo? Szukam odpowiedzi na to pytanie . Faktem jest, że reforma została w naszej gminie wdrożona dość sprawnie. Duża w tym zasługa pedagogów, którzy jednak też musieli się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Bo przecież nauczyciele z podstawówki uczą teraz dzieci w wieku gimnazjalnym i na odwrót – nauczyciele zatrudnieni dotychczas w gimnazjum nauczają dzieci młodsze. Wszyscy musimy przywyknąć do nowej rzeczywistości, która jak widać już dziś łatwa nie będzie. Myślę tu szczególnie o rodzicach, którzy coraz mniej mogą pomóc dziecku w lekcjach prowadzonych według nowej podstawy programowej.
Ceni Pani sobie współpracę z posłem Maliszewskim. Czy nie boi się Pani, że wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, którzy raczej nie pałają do niego miłością, zniechęcą się do Pani?
Nie jestem politykiem i nie należę do żadnej partii. Jestem dla ludzi, niezależnie od ich sympatii politycznych. Moja współpraca z posłem Maliszewskim zaczęła się w Związku Sadowników RP, do którego należę. Sprawy sadowników, rolników są mi bliskie. Sama zresztą mam gospodarstwo. Jeżeli ktoś będzie działał prężnie dla interesu rolników i sadowników, to poprę tę osobę, nie patrząc na to, do jakiej partii należy.
Czy protesty, demonstracje to dobra droga do poprawy sytuacji w rolnictwie i sadownictwie?
Jeśli chodzi o rynek owoców i warzyw, to rządzą ci najwięksi. W jaki sposób mamy do nich dotrzeć? Musimy, także poprzez protesty, naciskać na polityków, żeby występowali w naszym imieniu. Myślę, że tylko jednocząc się, możemy coś zdziałać. Musimy tworzyć własne grupy. W jedności siła. Jak będzie nas wielu, wtedy trzeba będzie się z nami liczyć.
Tu tez widzę potrzebę zaangażowania samorządów, przynajmniej pośrednio. Funkcja społeczna, o którą będę się ubiegać, wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Jestem na to gotowa. Nie boję się. Wiem, że jak dotąd, tak i w przyszłości mogę liczyć na pomoc mieszkańców. Śmiałe sugestie i konstruktywne uwagi, bo uważam, że tak jak biznesem, tak samorządem można zarządzać po partnersku. Każdy może przysłużyć się naszej społeczności, czyli gminie Jasieniec. Bardzo do tego zachęcam.