Leszek Przybytniak: jestem społecznikiem

Leszek Przybytniak: jestem społecznikiem

Prezentujemy kolejny wywiad z serii rozmów przedwyborczych. Tym razem na nasze pytania odpowiada Leszek Przybytniak, radny sejmiku województwa mazowieckiego.

Niedawno powiat zrezygnował z dotacji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego (UMWM) na remont drogi przez Bikówek. Starostwo tłumaczyło, że nie skorzysta z tych pieniędzy, ponieważ w umowie o dofinansowanie z UMWM nie ma podanego terminu wypłaty drugiej transzy środków. Nie brakuje głosów, że była to decyzja polityczna.
Odrzucenie dotacji jest dla mnie niezrozumiałe. Z prostego powodu – o dofinansowanie ubiegało się 36 powiatów. Dwa powiaty (grójecki i przysuski – red.) zrezygnowały ze względów dla mnie niezrozumiałych, a 34 podpisały umowy i wykonują inwestycje. Władze powiatu grójeckiego mówią, że były to środki niepewne. To ja pytam: kto jest niepewny? Czy te 34 powiaty, które podpisały umowę? Czy te dwa, które zrezygnowały z jakichś niejasnych powodów?

Trwają przygotowania do modernizacji drogi wojewódzkiej nr 728 na odcinku Mogielnica – Brzostowiec. Czy w planach UMWM jest wykonanie dalszego odcinka tej trasy, od Brzostowca do Nowego Miasta nad Pilicą?
Zdecydowanie tak. Myślę, że ta inwestycja będzie wykonywana już w przyszłym roku. Z drugiej strony są problemy z wykonawcami, w związku z czym są duże trudności z modernizowaniem długich odcinków dróg. Dlatego, żeby móc wykonać tę inwestycję realnie, musieliśmy rozłożyć ją na etapy.

Przez ostatnie lata Urząd Marszałkowski sukcesywnie remontował drogę wojewódzką nr 730 na odcinku od krajowej „7” aż do końca Jasieńca. Czy jest nadzieja, że w najbliższych latach zostaną zmodernizowane kolejne fragmenty tej drogi?
Tak, ale w tym przypadku problem jest trochę poważniejszy. W tej chwili nie ma bowiem dokumentacji na modernizację dalszego odcinka tej drogi. Marszałek Adam Struzik zaproponował gminie Jasieniec, by ta – po podpisaniu umowy o współpracę – przeznaczyła środki na dokumentację zadania. Z tego względu, że Urząd Marszałkowski, mając w zarządzaniu 3 tys. km dróg wojewódzkich, pewnych rzeczy nie jest w stanie zrealizować. Ta prośba ma duże znaczenie, bo jeśli taka dokumentacja powstanie, z pewnością łatwiej będzie nam określić termin rozpoczęcia prac.

Samorząd województwa, który pan reprezentuje, jest też współwłaścicielem lotniska w Modlinie. Tymczasem drugi współwłaściciel, spółka PPL, nie chce się zgodzić na emisję obligacji, z której środki miałyby pomóc w rozwoju portu. Widzi Pan szansę na porozumienie z PPL?
Problem jest dość skomplikowany. Lotnisko w Modlinie stało się konkurencją dla lotniska na Okęciu, którym również zarządza PPL. Modlin jest znacznie tańszy w utrzymaniu niż Okęcie, chociażby ze względu na położenie portu. Niższe koszty dają możliwość obsługi tańszych linii. Właśnie w konkurencji dostrzegam przyczyny takiego, a nie innego postępowania PPL.
W planach rządu jest budowa Centralnego Portu Lotniczego (CPL) na terenie gminy Baranów, 40 kilometrów od Warszawy. Mówi się też, że powstanie CPL oznacza zamknięcie lotniska na Okęciu. Trzeba się zatem głęboko zastanowić, w jaki sposób przeprowadzić pewne inwestycje. Modlin mógłby stanowić zabezpieczenie CPL. Dlatego rozwój tego portu uważam za bardzo istotny i zasadny.

Lotnisko w Modlinie – jakby nie patrzeć – odniosło sukces. Ale jest jeszcze port lotniczy w Radomiu, w który PPL chce sporo zainwestować. Czy Pana zdaniem ma to sens? Bo ten obiekt w zasadzie nie funkcjonuje.
I nie będzie funkcjonować. Myślę, że to powinno być lokalne lotnisko, dla mniejszych samolotów. Nie wyobrażam sobie, żeby wielkie Boeingi startowały i lądowały na tym obiekcie. Bo jego położenie jest takie, że te samoloty wznosiłyby się nad samym miastem. Jako zwykły mieszkaniec tego nie widzę.
W innych krajach takich lotnisk lokalnych jest bardzo dużo. I one funkcjonują, ponieważ obsługują mniejsze samoloty, krótsze połączenia. Są szansą na rozwój na miasta, w którym się znajdują. Podobną drogą może podążyć port w Radomiu, ale najpierw trzeba zrezygnować z aspiracji pozyskania największych linii.

Jest Pan też członkiem Powiatowej Rady Rynku Pracy (PRRP). Jakie zadania ma ten organ? Czy ma on realny wpływ na rynek pracy w powiecie grójeckim?
Jest to organ doradczy i opiniotwórczy, a nie decyzyjny. Opiniujemy celowość wydatkowania środków. Są to np. pieniądze na staże, na utworzenie nowych miejsc pracy, na szkolenia. Oceniamy, czy – załóżmy – zorganizowanie kursu komputerowego dla bezrobotnych z naszego terenu jest zasadne.
Ponadto, szkoły prowadzone przez powiat występują do nas o opinię na temat tego, czy kierunek nauczania, który chcą otworzyć, jest potrzebny w naszym rejonie. 
Wszyscy członkowie PRRP są członkami związków zawodowych. Jest to zatem bardzo konkretny przedział osób, które mają wiedzę o tym, co dzieje się na rynku pracy.

W kompetencjach sejmiku jest uchwalanie planu zagospodarowania przestrzennego województwa mazowieckiego (PZPWM). Ten plan wskazuje, choć w dość ogólny sposób, gdzie może powstać linia 2x400 kV Kozienice – Ołtarzew. Przeciwko tej inwestycji jest duży opór społeczny. Na jakim etapie jest procedura zmiany PZPWM? Kiedy możemy się spodziewać decyzji?
Decyzja miała zapaść do końca marca, ale prace się troszeczkę przedłużyły. Myślę, że jeszcze w kwietniu lub w maju powinniśmy zakończyć prace nad nowym kształtem PZPWM.
Przy okazji tego tematu muszę udzielić kilku wyjaśnień. Są pewne rozbieżności pomiędzy tym, jaką trasę proponuje inwestor, a tym, co proponują samorządy, na terenie których może powstać ta linia. Kolizyjność jest bardzo poważna. Trzeba też podkreślić, że w trakcie prac nad pierwszą wersją PZPWM samorządy wyraziły zgodę na ujęcie przebiegu linii w PZPWM. Nie mieliśmy zatem podstaw, by nie wyznaczyć miejsca na tę inwestycję w naszym planie zagospodarowania. Później się okazało, że społeczeństwo nie zgadza się na takie rozwiązanie i dlatego Urząd Marszałkowski wrócił do prac nad PZPWM. Ten plan będzie jednak wskazywał jedynie przestrzeń naszego województwa, gdzie ta linia może powstać. Bez szczegółów.
Niestety, to, co postanowi sejmik w kwestii PZPWM, nie musi być do końca brane pod uwagę, ponieważ ta inwestycja podlega pod tzw. specustawę. A zatem decyzję końcową w sprawie lokalizacji linii 2x400 kV podejmie wojewoda.

Jest Pan także sadownikiem. Jak z punktu widzenia sadownika ocenia Pan nowe przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców. Pytam zarówno o procedurę w Urzędzie Pracy, jak i ustawę wprowadzającą umowę o pomocy przy zbiorach.
Są to przepisy na wyrost. Niepotrzebnie skomplikowano całe postępowanie. Do tej pory wystarczyło jedno oświadczenie, by móc zatrudnić cudzoziemca. Obecnie konieczna jest decyzja administracyjna. Już teraz wielu sadowników ma kłopoty z pokonaniem nowej procedury. Czy we wprowadzaniu nowego prawa chodzi o to, żeby ich zniszczyć? Te przepisy wręcz kłócą się z logiką. Może się okazać, że przyczynią się one do pogrzebania naszego polskiego potencjału produkcyjnego. Mam nadzieję, że tak nie będzie. My, praktycy, przewidujemy jednak spore kłopoty w znalezieniu rąk do pracy.
Jeśli chodzi o umowę o pomocy przy zbiorach, musimy mówić o pewnej specyfice pracy na roli. Jest to praca dość ciężka, nie każdemu ona odpowiada. Może się tak okazać, że pracownik przyjedzie do gospodarza i za dwa dni powie, że obowiązki mu nie odpowiadają. Najtrafniejszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie ryczałtu. Sadownicy wolą zapłacić np. 100 czy 200 zł, ale bez tych skomplikowanych procedur.
W myśl nowych przepisów będziemy ubezpieczać pracowników sezonowych w KRUS. Czy ta placówka jest na to przygotowana? Czy liczba etatów jest wystarczająca? W samym tylko powiecie grójeckim do pracy zatrudnionych jest kilkadziesiąt tysięcy obcokrajowców. Ktoś musi to obsłużyć i to w bardzo krótkim czasie. Kolejne pytanie: czy podołają temu systemy komputerowe KRUS? Linie są stosunkowo słabe. W przypadku dużego natężenia korzystających systemy po prostu się zablokują.

Czy jesienią tego roku Pana nazwisko pojawi się na liście kandydatów do sejmiku wojewódzkiego?
Na podjęcie decyzji jest czas do września. Na pewno chciałbym pracować na rzecz rozwoju naszego regionu. W ciągu ostatnich 10-15 lat dokonał się wielki postęp, jeśli chodzi o inwestycje. Myślę, że uczestniczenie w tym rozwoju jako mieszkaniec, radny, pasjonat spraw społecznych jest bardzo ciekawe. Jestem społecznikiem, który działa niezależnie od tego, czy zajmuje jakieś stanowisko czy nie. Biorę udział w wielu przedsięwzięciach całkowicie bezinteresownie. Kto chce i potrafi działać dla innych, powinien dalej to robić. Myślę, że jestem takim właśnie człowiekiem. I chcę podziękować mieszkańcom, że miałem możliwość przez 8 lat uczestniczyć w tych decyzjach. Do września mamy jeszcze trochę czasu. Sprawę mojego startu w wyborach samorządowych zostawiam otwartą.

Ostatnio zmienianypiątek, 27 kwiecień 2018 13:49
Powrót na górę

O nas

Gazeta Jabłonka - bezpłatny dwutygodnik
Nakład - 22 000 egz. ( 44 000 egz. / mies. )

Zasięg:
- powiat grójecki,
- gmina Tarczyn,

REKLAMY
OGŁOSZENIA
ARTYKUŁY SPONSOROWANE
INSERT ULOTEK
Zapraszamy do współpracy.

Kontakt

tel./fax 48 664 57 90 kom. 501 561 143 reklama 501 561 263
redakcja@jablonka.info, reklama@jablonka.info
Adres:
Plac Wolności 5 , 05-600 Grójec (wejście od ul. Krótkiej)
Redakcja czynna:
pn.-pt. 9:00 - 16:00
soboty poprzedzające wydanie gazety

Lokalizacja