Wojowniczka – na ringu i w życiu
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 5362 razy
- Wydrukuj
14 grudnia Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Grójcu gościła wielokrotną mistrzynię świata i Europy w kick-boxingu i pierwszą Polkę, która zdobyła tytuł mistrzyni świata w boksie zawodowym oraz uzyskała tytuł Ironmana za wyniki w najbardziej prestiżowych zawodach triatlonowych na świecie. Zdobyła najwyższy szczyt Europy Mont-Blanc.
Konie, to jej największa pasja. Od małego dziecka marzyła o tym, by mieć własnego konia. Marzenie spełniła, ma ich trzy i licencję zawodnika. Ponadto biega po górach, rysuje, maluje, medytuje. A także prowadzi szkolenia, spotyka się z dziećmi i młodzieżą z ośrodków wychowawczych i domów dziecka. Jako posłanka pracowała na rzecz dzieci i kobiet. Iwona Guzowska – o niej mowa, w bibliotece opowiadała o swojej trudnej drodze, którą miała odwagę przejść.
Spotkanie, promujące książkę Guzowskiej „Najważniejsza decyzja” (Wydawnictwo Galaktyka), odbyło się w kameralnym gronie, jego uczestnicy ochoczo zadawali pytania Mistrzyni, a dyrektor Kinga Majewska była moderatorem tej niebywale interesującej dyskusji. Wśród otrzymanych pytań były m.in.: dlaczego napisała książkę i jak długo ją pisała? Kiedy i jak dowiedziała się, że jest adoptowana? Kiedy postanowiła zawalczyć o siebie? Jak zaczęła się jej kariera sportowa? Czym zajmowała się będąc posłanką? Czy jest osobą spełnioną i szczęśliwą? Relacja Iwony Guzowskiej była szczera i pełna emocji. Dała nam obraz kobiety niezwykle inspirującej, silnej, zdeterminowanej, realizującej plany i marzenia, prawdziwej wojowniczki, zarówno na ringu jak i w życiu. Jej książka jest niebywale pouczająca, daje nadzieję i motywuje do działania, zachęca by iść drogą marzeń, a także by pokonywać swoje słabości i lęki. Guzowska strach i lęk stara się zostawiać za sobą, gdyby tego nie zrobiła, nie zostałaby wielokrotną mistrzynią świata. Jednocześnie podkreśla, że to nie tytuły spowodowały, że jest osobą szczęśliwą i spełnioną, ale to, że odnalazła szczęście w sobie. „Wreszcie wiem, że żyję teraz – napisała w książce – Że żyję w tym miejscu. Nie w przeszłości, ani w przyszłości. Mogłam ruszyć w tę podróż, bo pokochałam siebie, a przez to pokochałam cały świat”.(s.244) Mistrzyni niczym mentorka dzieli się swoim sposobem na szczęcie, powiada, że najpierw trzeba wyjść od pracy nad sobą, pokochać i szanować siebie, wówczas energia, którą będziemy emanować będzie do nas wracać. Iwona Guzowska doświadcza największych radości z bycia wśród bliskich, jest to dla niej – powiada – najlepsza energia dla nadwątlonych codzienną gonitwą baterii i nic tak nie cieszy po zwycięstwie jak zasłużony odpoczynek z tymi, których kocha.
Ale zanim w pełni sobie to uświadomiła i zaczęła się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami dzielić z innymi, dostawała od życia kopniaki. Iwona Guzowska była dzieckiem adoptowanym, w dzieciństwie i w szkole średniej często słyszała od koleżanek, zwłaszcza tych, które przegrywały w gumę albo wolniej biegały, że jest „znajdą z domu dziecka”. Wówczas, zazwyczaj wsiadała na rower i jeździła uliczkami ogrodów działkowych i na Westerplatte. Mając 16 lat zapisała się na trening taekwondo. Okazało się, że jest „uszytym wojownikiem”. Koreańska sztuka walki, w której istotna jest szybkość i dynamika, pochłonęła ją. Rozbijała po 3 i 4 deski (sic! trudniej jest rozbić arkusz gazety codziennej). Kariera sportowa Guzowskiej zaczęła się dwa lata później, dokładnie sześć miesięcy po narodzinach syna wygrała Mistrzostwa Polski w Kick-Boxingu Light Contact, miesiąc później zajęła III miejsce w Mistrzostwach Europy Kick-Boxingu Semi, Light Contact w Bułgarii. Gdyby nie mama, która zajmowała się jej synkiem, nie byłoby tych i kolejnych sukcesów sportowych.
Guzowska nie wyobraża sobie życia bez aktywności fizycznej, ciało jak powiada jest mieszkaniem dla duszy, a aktywność fizyczna jest tym, co poprawia funkcjonowanie całego organizmu. Dzięki powtarzaniu ćwiczeń mogą zatrzymać się takie choroby jak Alzheimer czy Parkinson, gdyż tworzą się nowe połączenia nerwowe usprawniające pracę mózgu. Poza tym poprawia się układ krążenia, mięśnie, zwiększa się też odporność. Sposobem na długowieczność i witalność, zdaniem Guzowskiej, jest recepta prof. Jerzego Vetulaniego: regularny umiarkowany wysiłek fizyczny, reżim dietetyczny, sen, seks oraz lampka czerwonego wytrawnego wina.
Na zakończenie spotkania rozmówczyni otrzymała pytanie dotyczące planów na nadchodzący Nowy Rok. Marzy o bieganiu górskich ultramaratonów, weźmie na pewno udział w IV Festiwalu Biegu Rzeźnika 30maja-3czerwca 2018. Dalej zamierza rozmawiać z ludźmi, prowadzić szkolenia i treningi mentalne. Ponadto w planach ma również napisanie i wydanie książki „Ostatni patrol”, traktującej o polskich żołnierzach przebywających na misjach wojennych. Dość powiedzieć, ze mąż Iwony Guzowskiej jest żołnierzem. Zatem obydwoje mają duszę wojownika.
Spotkanie było niezwykle inspirujące i motywujące, podobnie jak książka, którą Guzowska zadedykowała „wszystkim, którzy kiedykolwiek zwątpili w siebie”.
Katarzyna Rdzanek