Będą, ale później
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 5506 razy
- Wydrukuj
Wygląda na to, że niektórych inwestycji zaplanowanych na ten rok nie uda się zrealizować przed końcem grudnia.
W poprzednim wydaniu pisaliśmy, że rozbudowa mogielnickiego ratusza zakończy się wiosną, a nie – jak początkowo planowano – tej jesieni. Jednak nie tylko w przypadku siedziby urzędu wystąpiły opóźnienia.
Najprawdopodobniej w tym roku nie uda się przeprowadzić modernizacji dawnej mleczarni w Wodzicznie. Prace, których efektem ma być remont tego budynku, zapewne rozpoczną się jesienią, a zostaną dokończone już w przyszłym roku. Skąd to opóźnienie? – Musieliśmy zaktualizować dokumentację. Ponadto, czekaliśmy na wydanie pozwolenia na budowę – tłumaczy burmistrz Mogielnicy Sławomir Chmielewski.
Przesunie się również termin przebudowy dachu i ocieplenia mogielnickiego ośrodka zdrowia. – Firma, która wygrała przetarg, odmówiła podpisania umowy na wykonanie zadania. Straciła wadium, ale musimy szukać kolejnego wykonawcy. Ogłosiliśmy więc kolejny przetarg – tłumaczy burmistrz. Termin składania ofert mija 24 października.
Później niż planowano rozpoczną się też prace przy budowie kanalizacji sanitarnej w Otalążce i Mogielnicy. – Jedna część inwestycji powstanie na terenie wiejskim, a druga na terenie miejskim. W związku z tym musieliśmy ubiegać się o dotacje z dwóch źródeł: Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Taki montaż finansowy wydłuża czas rozpoczęcia inwestycji. Stąd przesunięcie terminu – wyjaśnia Sławomir Chmielewski.
Jak się jednak okazuje, najdłużej potrwa załatwianie formalności związanych z modernizacją i powiększeniem remizy w Dylewie. – Problem polega na tym, że działka, na której znajduje się remiza jest dość mała. Planowana infrastruktura musiałaby powstać bardzo blisko sąsiedniej posesji. By móc realizować inwestycję, potrzebujemy więc zgody Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa na tzw. odstępstwo od przepisów techniczno-budowlanych – mówi burmistrz, ale – jak zaznacza – odpowiedzi z Ministerstwa spodziewa się nie prędko.
Zdaniem gospodarza gminy są dwa zasadnicze powody, dla których realizacja inwestycji publicznych tak bardzo przeciąga się w czasie. – Po pierwsze: jest duży problem ze znalezieniem wykonawców. Coraz mniej firm startuje w przetargach, gdyż mają one kłopoty z zatrudnieniem pracowników. Po drugie: kompletowanie dokumentacji, uzyskiwanie wszelkich zezwoleń i uzgodnień ciągnie się w nieskończoność. Posłowie wymyślają coraz bardziej skomplikowane przepisy, a my w samorządach ponosimy tego konsekwencje – mówi burmistrz.
Dominik Górecki